piątek, 2 listopada 2012

4. Randka

– Damian, jaki film? – Sandra zmrużyła oczy patrząc na mnie przenikliwie. Otrząsnąłem się z patrzenia na plakat jakiejś bajki. Pewnie nie pytała po raz pierwszy.
– Nie wiem, na co masz ochotę? – Spojrzałem na nią.
– Już o to pytałeś .– Oparła dłoń na biodrze. – A ja odpowiedziałam, że na ten kryminał lub komedię z pingwinami. Mi to w sumie obojętne. Jesteś jakiś całkowicie zdekoncentrowany dzisiaj... – Podeszła do mnie i przejechała dłonią po moim policzku. – Co cię tak dekoncentruje? – Uśmiechnęła się uwodzicielsko. Już miałem odpowiedzieć, że interesuje mnie, jak Nadii idzie na randce z Krepsem, ale to nie byłaby raczej poprawna odpowiedź, więc zamiast tego nie do końca pewnym tonem odpowiedziałem:
– Ty?
– Jaki ty słodko niewinny! – Ucieszyła się i objęła mnie. – To takie urocze!
– Wiem. – Pocałowałem ją delikatnie. – Ale to właśnie cały ja! – Uniosłem wzrok ku sufitowi.
– I taki bądź. – Tym razem to ona cmoknęła moje usta.
– Pyszny masz błyszczyk – powiedziałem rozanielony. Wróciłem do siebie. Kij tam z Nadią, to jej życie, chce chodzić z satanistą, to niech chodzi!
– Dziękuję. – Puściła mi oczko i odsunęła się lekko ode mnie, splatając swoje palce z moimi.
– Może ta komedia? Pośmiejemy się, a jak będzie nudna, to wymyślimy coś innego... – Drugą część zdania mruknąłem jej do ucha.
– Brzmi zachęcająco...

Po kupieniu biletów zajęliśmy miejsca. No, oczywiście najpierw musiałem iść po megapopcorn, bo zjadać coś trzeba 24/7, prawda? No i jeszcze Pepsi...
Ale powróćmy na moją randkę. Światła się przygasiły, by po chwili zgasnąć całkowicie. Objąłem Sandrę ramieniem, a ona od razu się we mnie wtuliła. Już po reklamach przeklinałem siebie za ten pomysł, bo ręka zaczęła mi drętwieć, a nie wypadało przecież jej zabrać. Ponadto, spożywanie popcornu wcale nie było dzięki temu łatwiejsze.
Później Sandra dostała ataku śmiechu, co wykorzystałem niemalże od razu. Usiadła normalnie, wyciągnąłem ramię i usadowiłem się wygodnie. Cudownie!
Kiedy film się skończył, rozbawieni, przytuleni do siebie szliśmy ulicą. Było już bardzo ciemno, jednak mimo to siedliśmy w parku i dyskutowaliśmy o filmie, a potem całowaliśmy się.
– Jesteś idealna – powiedziałem do niej, patrząc jej w oczy. – Jak wyjęta z marzeń.
– Tobie też niczego nie brakuje, gitarzysto. – Spojrzała na mnie spod półprzymkniętych powiek. Była taka piękna. – Może chcesz odwiedzić mnie w domu?
– Kiedy? – zapytałem z ożywieniem.
– Teraz. Noc jeszcze młoda, a moi starzy wyszli do znajomych na grilla, pewnie wrócą dobrze po północy... Mam co nieco w barku, możemy się tego pozbyć... – zamruczała jak kotka i wsunęła mi dłoń pod koszulkę.
– Brzmi ciekawie. – Powolnymi ruchami przesuwałem dłonią po jej plecach.
– Idziemy – powiedziała zdecydowanie.
Ujęła mnie za rękę i pociągnęła przez park, podśpiewując pod nosem piosenkę, której nie znałem.
– Co nucisz? – zapytałem więc.
– Taka własna kompozycja...– Uśmiechnęła się tajemniczo. – Jak będziesz grzeczny, to ci może nawet zaśpiewam całość? – Uniosła lekko swą wyregulowaną brew.
– Zawsze jestem grzeczny. – Zaśmiałem się.
– Nie, nie zawsze, a przynajmniej przy mnie się zgorszysz! – Pstryknęła mnie lekko w nos.
– Ej! – Niewiele myśląc objąłem ją i pocałowałem, ale wyraźnie się śpieszyła, więc nie trwało to długo.
Idąc do domu Sandry, mijaliśmy dom Nadii. Mimo woli popatrzyłem w okno jej pokoju. Było ciemno, tylko jakby lekka łuna majaczyła w pokoju... Pewnie to nic innego jak odbicie księżyca, który swoją drogą niespotykanie dzisiaj świecił. Chyba była pełnia. W tym momencie dostrzegłem komizm sytuacji... Nadia, randka z Krepsem, pełnia księżyca...
Tłumiony napad śmiechu nagle ustąpił i zaniepokoiłem się, czy aby stowarzyszenie mroku i kultu umarłych nie chce jej złożyć w ofierze... Nads przecież była dziewicą, a takie mają najgorzej....
– O czym myślisz? – Sandra spojrzała na mnie badawczo, gdy nie odpowiedziałem na jakieś jej pytanie.
– O tym, co bym z tobą robił, gdybyśmy byli już u ciebie w domu. – Zmyśliłem na biegu.
– No to masz okazję się przekonać. – Zaśmiała się i popchnęła furtkę, która otwarła się z lekkim skrzypnięciem. Trzeba by ją naoliwić.
Następnie weszliśmy do dość przytulnego, pachnącego jeszcze remontem przedpokoju. Na ścianie leżały panele, zaś podłogę pokrywał dębowy parkiet z niewielkim, czerwonym chodnikiem w centralnej jego części.
Sandra zrzuciła z siebie niebotycznie wysokie szpilki w kolorze czerwieni, które zawsze nosiła i stała się nagle niska; sięgała mi tylko do ramienia. Nadia była odrobinę wyższa, ale niewiele.
Poszedłem w ślady gospodyni, również się pozbywając się obuwia. Ręką przywołała mnie do salonu, który był na czymś w rodzaju półpiętra. Salon w odcieniach seledynu i jasnej czerwieni wyglądał straszliwie jasno, w przeciwieństwie do dość ciemnej tonacji przedpokoju.
Usiadłem na sofie obitej miękkim pluszem, a moja cudowna dziewczyna zadała mi pytanie.
–  Może Jacka Daniels'a?
–  A poproszę.
Chwilę później siedząc razem na kanapie popijaliśmy w szklaneczce trunek, kontemplując uroki oglądanego właśnie filmu, a płynu wraz z upływem czasu drastycznie ubywało...
Gdy zaczęliśmy drugą butelkę, Sandra zgasiła jedno ze świateł, po czym usiadła na mnie okrakiem. Nie powiem, spodobało mi się to. Nawet bardzo.
Gdy zaczęła mnie namiętnie całować, pieszcząc językiem moje podniebienie i ssąc wargi, wsunąłem dłonie pod jej tunikę. To tylko pobudziło ją jeszcze bardziej, bo przylgnęła do mnie i lekko westchnęła. Całowaliśmy się chwilę, a ona ocierała się o mnie. Byłem odrobinę zaskoczony, że takie coś już na pierwszej randce. Zdecydowanie jestem w tej kwestii starego typu, choć podniecenie mi się udzielało, co Sandra na pewno zauważyła...
Wprawnie zdjęła tunikę i została tylko w koronkowym, czarnym staniku. Moje dłonie przeniosła na swoje piersi.
–  Rozpinanie jest z przodu – szepnęła mi do ucha, pochylając się nade mną.
Chyba nie byłbym samcem, gdybym nie rozpiął tego stanika. Uwolnił on przepyszny biust dziewczyny, a ja zacząłem go pieścić i wtedy...
–  Odbierz – powiedziała Sandra neizadowolona, patrząc znacząco na moją kieszeń, która nie dość, że wibrowała, to jeszcze świeciła. Wyciągnąłem więc telefon.
–  Słucham?
–  Damian, błagam, przyjdź szybko! Tak strasznie się boję! – krzyczała Nadia do komórki. Jej głos brzmiał dziwnie.
–  Co się dzieje?
–  Nie wiem... –  Zadzwoniła zębami. –  Ale to nie jest dobre...
–  Gdzie jesteś?
–  W domu, siedzę w szafie...
–  Zaraz będę – powiedziałem, rozłączając się.
– Nigdzie nie pójdziesz! – zawołała Sandra, wyraźnie pijana i wpiła się w moje usta, sięgając do mojego rozporka.
– Nie wiem, co się dzieje! –  Jakoś wcisnąłem słowa między jej pocałunki.
– Przelecisz mnie teraz! – Wbiła paznokcie w moje plecy. – Zrób to!
– Sandro Georginio Harnys... – powiedział jakiś głos z lewej strony. To była kobieta w średnim wieku.
– M...mama? – Oczy Sandry zrobiły się ogromne jak pięć złotych.
–  Szanownego pana proszę o opuszczenie domu – powiedziała cicho i spokojnie pani Harris.
Wykorzystałem okazję i uwolniłem się z objęć dziewczyny, po czym pognałem jak najszybciej do przedpokoju, bąkając ciche „przepraszam”, nawet nie zakładając butów. Kroki skierowałem do domu Nadii. Sytuacją z Sandrą przejmę się później. Teraz potrzebuje mnie przyjaciółka. Poza tym alkohol we krwi jakoś łagodził wymiar wstydu czy poczucia winy wobec dziewczyny. To ona zaczęła – mówiło mi coś w duchu, a ja tego słuchałem, wchodząc na podwórko Nads i dziwiąc się, czemu drzwi są otwarte na oścież, a wszystko wokół pogrążone w ciemności...

+++

W NN:
- Co się dzieje z Nads
- Kim naprawdę jest Kreps
- Co dalej z Sandrą
- Dziwne zastosowanie gekona ;)

Nowa notka już za 10 komentarzy.
3majcie się! I pomóżcie rozsławić bloga!
Za polecenie mnie na blogu lub dodanie do linków etc 5 komentarzy.

9 komentarzy:

  1. Twój blog jest zajebisty / DARVENS.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie... zaciekawiło mnie. Szczerze mówiąc, nigdy nie spotkałam się z taką... nie tyle co tematyką, bardziej... oryginalnością? W każdym razie nie wiem jak to w słowa ująć ;)
    Tak czy inaczej, będę czytać dalej.
    No i dziękuję za komentarze na obu moich blogach.
    ps. zapraszam na 5 rozdział na drink--my-soul.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że się przeniosłeś. Tez na początku chciałam to zrobić, ale już ogarnęłam bloga. Informuj mnie o nowych notkach na http://elemendid.blog.onet.pl/ .
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowa notka na http://elemendid.blog.onet.pl/ . ;)
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznę od opieprzenia Damiana. Jezu! Co za laluś! Maaasakra! Blog mi się podoba będę wpadać :)
    toyta

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazwyczaj trafiałam na opowiadania o zupełnie innej tematyce, wręcz z innej epoki nawet. Miło się czytało, nie powiem, że nie. Będę pewnie zaglądać jeśli pojawi się coś nowego.
    Zapraszam na swojego nowego bloga: http://wyimaginovvana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy rozdział na http://elemendid.blog.onet.pl/ . :D
    Dodaj w końcu nowy rozdział u siebie.
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie nowy rozdział. :D http://elemendid.blog.onet.pl/
    Rose :*

    OdpowiedzUsuń